sobota, 10 października 2015

10/10/2015

Na samym początku chcę ostrzec, że w tym poście 70% tekstu zajmie moje gadanie o trzech ciekawych lecz typowych rzeczach, które robiłam przez ten niecały miesiąc od napisania wcześniejszego posta i inne takie, więc jeśli nie chcecie czytać tych wypocin, możecie skończyć teraz lub pod koniec następnego akapitu.

Zacznijmy od tego, gdzie podziewałam się tyle czasu? Szczerze mówiąc zaniedbałam tego bloga nie publikując nic, jednak w zanadrzu mam dwa gotowe posty, teraz muszę je dokończyć, ewentualnie poprawić i możliwe, że ukażą się za tydzień, dwa. Teraz, podczas dość luźnego weekendu chcę się trochę odstresować i wyluzować, dlatego w tej notce opiszę Wam, co robiłam, gdy nie pisałam moich głupich przemyśleń.

W R Z E S I E Ń
-Wycieczka klasowa na Litwę
Jak to często bywa w nowych klasach z nowymi wychowawcami, na początku roku jeździ się na tzw. 'wyjazdy integracyjne'. Zazwyczaj większość zajęć na takich wycieczkach to integracja, poznawanie się i inne synonimy tych słów. Jednak my pojechaliśmy do Troków (Trok? Chyba Troków, jednak ręki nie dam sobie uciąć) obok Wilna, aby zwiedzić stolicę Litwy, w tym 14/25 kościołów, przejść 91 schodów (choć różne źródła podają różną liczbę) aby napatrzeć się na to miasto z góry, odetchnąć, nauczyć się czegoś na historię, poznać inne miejsce. Oczywiście nie zabrakło dyskoteki, beki w autokarze bądź zgubienia się na stacji benzynowej, czyli nieodłącznych elementów udanych wycieczek. Niżej kilka zdjęć z wyjazdu.


-"Pilecki" (2015)
Na ten film zabrała nas nasza wychowawczyni - historyczka. Rotmistrz Witold Pilecki to osoba, o której często wspomina się u mnie w szkole - na apelach, historii, podczas lekcji religii... Dlatego właśnie wybraliśmy się na to do kina w ramach zajęć szkolnych. Nauczycielka chciała nam pokazać Jego historię, przybliżyć nam go. Teraz nie wiem co powinnam napisać. Gdybym napisała, że film mi się nie podobał - nie szanujesz tak ważnej postaci historycznej. Gdybym napisała, że film był świetny, skłamałabym. Dlaczego? Otóż dlatego, że pominąwszy postać i historię Pileckiego film nie był arcydziełem. To, co mi się podobało - urywki pomiędzy 'życiem' Witolda - wypowiedzi jego syna lub mężczyzny, który napisał o nim książkę itd. Jednak samo przedstawienie żywotu Rotmistrza... Co tu wiele mówić. Gra aktorska słaba, dźwięk podobnie, scenariusz niedopracowany - to widać gołym okiem człowieka, który nie jest znawcą filmów. Daję jakieś 6/10.


P A Ź D Z I E R N I K
-"Marsjanin" (2015)
Ostatnio częściej bywam w kinie (Wow!). Na ten film wybrałam się z paczką znajomych po szkole, bez większego celu. Takie wypady lubię. Pamiętam, gdy całą klasą bez wychowawczyni szliśmy na "Jurassic World", całą grupą 24 osób na autobus, do kina gdzie większość po drodze się zgubiła (to znaczy w centrum handlowym, na szczęście nie w mieście!), a później, gdy mieliśmy pogadać o filmie i coś zjeść, ludzie zaczęli łazić gdzie popadnie, grupkami. Zaś teraz poszliśmy w 8 osób, z czego tak naprawdę 5 jechało razem, reszta przyszła oddzielnie. Spotkaliśmy się w Burger Kingu, zjedliśmy co chcieliśmy, wypiliśmy małe smoothie na spółkę (uwaga! Smoothie truskawkowo-bananowe wcale nie smakuje jak połączenie tych dwóch owoców, a raz tak, raz tak), po czym kupiliśmy żarcie (ba, tylko 3 osoby kupiły) i udaliśmy się na film, później omówiliśmy jak nam się podobało, zrobiliśmy wojnę na popcorn i takie tam. Wracając do filmu: Opowiada on o niejakim Marku Watney'u, który podczas ekspedycji Marsa przerwanej przez gigantyczną burzę piaskową zostaje uznany za zmarłego, przez co zostaje na tej oto planecie. Sam. Do dyspozycji ma to, co znajdzie w HABIE: jedzenie i rzeczy osobiste jego ekipy - która odleciała na Ziemię. Aby przetrwać postanawia oczywiście poinformować NASA, ale przeżyć na planecie i doczekać się ratunku z Ziemi: zaczyna hodować ziemniaki, robić wodę (autentycznie!) słuchając przy tym muzyki disco. Nie chcę spojlerować, ten film po prostu warto zobaczyć. Gatunkowo przypomina on "Interstellar"* i  "Grawitację"**, co prawda nie jest on tak ambitny jak pierwszy, lub efektowny jak drugi - ale naprawdę polecam. Warto wydać trochę pieniędzy i iść do kina na 3D, jak ja zrobiłam. Film świetny, daję 9/10 (dałabym 10, ale widziałam ten film jeden raz i po takiej ilości obejrzeń nie mogę oceniać tak wysoko #maslomaslane)

Cóż, liczyłam, że to podsumowanie będzie nieco bardziej ambitne. Niestety wyszło jak wyszło. Co ciekawe, ostatnio wolę oglądać filmy niż czytać książki, choć zawsze było odwrotnie. W następnym takim poście postaram się o więcej literatury, haha.

Do napisania, zresztą napiszę już niedługo :)
Lama xx

________________________________________
*"Interstellar" oglądałam podczas wycieczki szkolnej, jednak nie zrozumiałam za wiele (te ogromne telewizorki w autokarach!), prócz kilku rzeczy (no spoilers, choć dla mnie to trudne), mam ochotę obejrzeć go na spokojnie kiedy tylko znajdę czas.
**Nie oglądałam "Grawitacji", jednak mój nauczyciel tańca mówił, że to dobry obraz, a jak on coś chwali to musi być to majstersztyk! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie posta. To wiele dla mnie znaczy.
Jeśli masz jakieś uwagi, pomysły itp. pisz w komentarzu.
Kocham Cię misiu xx

Keiko Amane Land Of Grafic